K – kolejny dzień w którym jakimś cudem udało nam się złapać stopa, tym razem “Fedeks”, zbaczając z wyznaczonego kursu, podwiózł nas do Ampleforth, klasztor benedyktynów, cydr, leżenie na poboczu w oczekiwaniu na transport do domu, ostatecznie powrót “z buta”..
K- hitchiking trip, we were lucky again, a man took us to Ampleforth, benedectines’ abbey, cider, lying next to the road and waiting for the ride back home, finally getting there by foot..
N- a mówią, że w Anglii złapanie stopa to nielada wyzwanie – chyba nie dla nas. Mogę szczerze powiedzieć, że da się a wręcz powinno się – podwoził nas już właściciel kawiarni, sprzedawca polis ubezpieczeniowych, farmer, leśniczy, pan rozwożący cement i jego liniejący pies oraz trzech młodych anglików i ich puszczający bąki pies.
N- they say it is almost impossible to hitchike in England – not for us. I can honestly say, that it is not only possible but highly recommended – we have already met an owner of the cafe, a salesman, farmer, forester, a man selling a concrete and his shedding dog and also three young britons and their farting dog.
…
…
…
…
…
Comments
No comments yet.